Home
  By Author [ A  B  C  D  E  F  G  H  I  J  K  L  M  N  O  P  Q  R  S  T  U  V  W  X  Y  Z |  Other Symbols ]
  By Title [ A  B  C  D  E  F  G  H  I  J  K  L  M  N  O  P  Q  R  S  T  U  V  W  X  Y  Z |  Other Symbols ]
  By Language
all Classics books content using ISYS

Download this book: [ ASCII | HTML | PDF ]

Look for this book on Amazon


We have new books nearly every day.
If you would like a news letter once a week or once a month
fill out this form and we will give you a summary of the books for that week or month by email.

Title: O odkryciach i wynalazkach - Odczyt popularny wypowiedziany dnia 23 marca 1873 r.
Author: Prus, Bolesław, 1847-1912
Language: Polish
As this book started as an ASCII text book there are no pictures available.


*** Start of this LibraryBlog Digital Book "O odkryciach i wynalazkach - Odczyt popularny wypowiedziany dnia 23 marca 1873 r." ***


produced from images generously made available by CBN
Polona - http://www.polona.pl).



+-------------------------------------------------------------------+
|                                                                   |
|                 Uwagi do wydania elektronicznego                  |
|                                                                   |
| W tekście zachowano oryginalną ortografię i interpunkcję, nawet   |
| w przypadkach, gdy różniły się one od współcześnie obowiązujących.|
| Poprawiono jednak kilka błędów, które wyglądały na omyłki         |
| drukarskie. Pełna lista poprawek znajduje się na końcu pliku.     |
|                                                                   |
+-------------------------------------------------------------------+



            O ODKRYCIACH I WYNALAZKACH.

                 ODCZYT POPULARNY

                  WYPOWIEDZIANY

              dnia 23 marca 1873 r.

                     PRZEZ

             ALEKSANDRA GŁOWACKIEGO.

       *       *       *       *       *

            Cena kop. 5 (10 groszy).

                   WARSZAWA.

                     1873.

       *       *       *       *       *

ДОЗВОЛЕНО ЦЕНЗУРОЮ.
Варшава дня 21 Апреля 1873 г.

       *       *       *       *       *

W Drukarni F. Krokoszyńskiéj, Krakowskie Przedmieście Nr. 40.



O ODKRYCIACH I WYNALAZKACH.


W niniejszéj pogadance zastanowimy się nad odkryciami i wynalazkami.

Aby ułatwić zrozumienie wykładu, rozdzielę go na trzy krótkie
części: w pierwszéj powiem czem są odkrycia i wynalazki i jakie mają
one dla ludzi znaczenie; w drugiéj objaśnię w jaki -- to mniéj więcéj
sposób powstają wynalazki i odkrycia; w trzeciéj wreszcie części
zastanowię się nad tem, cośmy robić powinni aby przyjąć udział
w ogólnym naukowym i przemysłowym ruchu ucywilizowanych ludów.

Zacznijmy od określenia co znaczy odkrycie, a co wynalazek.

_Odkryciem_ nazywa się poznanie jakiejś rzeczy, która istniała
i istnieje w naturze, a któréj ludzie poprzednio nie znali. I tak.
Przed 400 laty i dawniéj ludzie sądzili, że na ziemi znajduje się
tylko trzy części świata, to jest: Europa, Azja i Afryka; dopiero
w roku 1492 Krzysztof Kolumb genueńczyk wypłynąwszy z Europy na
ocean Atlantycki i jadąc ciągle na zachód, po kilkodziesięciodniowéj
podróży dotarł do części świata, któréj dotąd europejczycy nie
znali. Na tym nowym lądzie znalazł on ludzi koloru miedzianego
chodzących nago, znalazł inne rośliny i inne zwierzęta niż
w Europie, słowem odkrył nową część świata, którą późniejsi
nazwali Ameryką. Mówimy, że Kolumb _odkrył_ Amerykę dla tego,
że Ameryka oddawna już istniała na ziemi.

_Wynalazkiem_ nazywa się zrobienie takiéj rzeczy, któréj dotąd nie
było i któréj natura sama zrobić nie może. I tak: Przed 500 laty
i dawniéj nie znano w Europie prochu i dopiero około 1379 roku Bertold
Szwarc zakonnik fryburgski mięszając saletrę, siarkę i węgiel
przekonał się, że z tych materjałów zrobić można masę wybuchową.
Ponieważ proch w naturze sam się nie tworzy i dopiero przez człowieka
musi być zrobiony, mówimy przeto, że Szwarc proch _wynalazł_.
Podobnież, przed 50 laty, nie znano jeszcze lokomotyw, nieumiano ich
budować, dopiero w roku 1828 Stephenson inżynier angielski zbudował
pierwszą lokomotywę i w ruch ją puścił. Mówimy więc, że Stephenson
_wynalazł_ lokomotywę, bo machina ta poprzednio nie istniała, bo sama
wśród natury powstać nie mogła i tylko mógł ją zrobić człowiek.

Pamiętajmyż więc, że jeżeli astronom za pomocą jakiejś wybornéj
lunety dostrzeże na niebie nieznane dotąd światełko, wówczas należy
powiedzieć że człowiek ten zrobił odkrycie.

Tak samo marynarz zrobi odkrycie jeżeli pływając po morzu, zobaczy
jakąś nieznaną nikomu wyspę.

Tak samo powiemy, że naturalista zrobił odkrycie, jeżeli znalazł
nieznaną dotąd roślinę, zwierzę lub kamień.

Lecz jeżeli któś wybuduje żniwiarkę, zegar, machinę do szycia, --
jeżeli z węgli otrzyma farby, jeżeli zrobi stal różną od téj która
jest dzisiaj, -- wówczas człowiek taki robi wynalazek, to jest robi
rzecz przedtem nieznaną, któréj sama natura zrobićby i zachować nie
mogła.

Historja, czyli nauka o tem co się w dawnych czasach działo pomiędzy
ludźmi, uczy nas, że odkrycia i wynalazki nie odrazu powstały, ale że
pojawiały się one stopniowo. Przed 40 laty nieznano telegrafów
elektrycznych, przed 50 nie było lokomotyw, przed 70 laty nie znano
statków parowych, przed 100 laty nie jadali ludzie kartofli, przed 110
nie używali machin do przędzenia, przed 200 laty nie znano zegarów
sprężynowych, przed 400 laty nie znano Ameryki, przed 450 nie umiano
drukować książek, przed 600 laty nie umiano wyrabiać świec, przed 1200
laty nie umiano prząść nici; jeszcze dawniéj nieznano szkła, żelaza,
cegły i t. d. Ludzie, żyjący przed kilkoma tysiącami lat w Europie,
nie umieli budować domów lecz mieszkali w jaskiniach, nie umieli
uprawiać roślin tkackich i zbożowych i dla tego żywili się prawie
wyłącznie mięsem, a odziewali skórami. Broń ich była kamienna, mieli
piłki z wyszczerbionych kości. Dziś pojąć nawet nie możemy ich
niedostatku i trudności z jakiemi na każdym kroku walczyć musieli:
bez przesady powiedzieć można, że każdy z nas łatwiéj przepiłuje
sztabę stalową, niż oni kawałek drewna, że najnędzniejszy człowiek
lepiéj się ma i jest szczęśliwszy, niż podówczas byli książęta
i naczelnicy ludu.

Jeżeli na odwrót od owych odległych czasów posuwać się będziemy ku
epoce obecnéj, przekonamy się, że w każdym stuleciu powiększała się
liczba odkryć i wynalazków, poprawiał się byt ludzi, rozszerzały się
ich wiadomości. To stopniowe doskonalenie się społeczeństw
ucywilizowanych, ten ciągły przyrost wiadomości o przedmiotach
istniejących w naturze, to ciągłe powiększanie się ilości narzędzi
i materjałów użytecznych, nazywa się _postępem_, albo _rozwojem
cywilizacji_.

Z kolei możemy przystąpić do poznania korzyści jakie ludzkość odnosi
z odkryć i wynalazków. Korzyści te są nieobliczone i ja też nie mam
zamiaru ich wyliczać, ale chcę tylko na niektóre z pomiędzy nich
zwrócić uwagę.

Odkrycia i wynalazki _wpływają na polepszenie dobrobytu i pozwalają
ludziom rozmnażać się bez obawy głodu i nędzy_ jakie panowały
dawniéj. Odkrycie np. Ameryki i Australji oddało w ręce ludzkości
przeszło 900 tysięcy mil kwadratowych gruntu bardzo urodzajnego
i bogatego, miejsca więc na mieszkanie nieprędko zabraknie. Miljony
już rodzin przeniosły się z Europy do nowo-odkrytych części świata
i dorobiły się tam ogromnych majątków. Prócz tego z Ameryki pochodzą
kartofle, które już nieraz ocaliły Europę od głodu; z drugiéj zaś
strony rok rocznie przywożą ztamtąd mnóstwo zboża, bawełny, wełny,
drzew kosztownych, a tym sposobem dostarczają nam nowych środków do
życia. Lecz nie tylko wielkie odkrycia wpływają na dobrobyt, owszem
i o mniejszych to samo powiedzieć można.

Jakiś czas cukier wyrabiano tylko z trzciny cukrowéj, która rośnie
w krajach gorących, -- dla tego cukier był bardzo drogi; gdy jednak
odkryto cukier w burakach i wynaleziono sposób otrzymywania go na téj
drodze, produkt ten znakomicie staniał i dziś jest dla wszystkich
przystępny. Podobnież staniała wódka, którą dawniéj wyrabiano
z żyta, a dziś z kartofli.

Wynalazki _potęgują nasze siły_: dziś, przy pomocy młynów parowych,
jeden człowiek robi więcéj mąki, niż 150 ludzi przed wiekiem. Jeden
człowiek więcéj bawełny przędzie na maszynie, niż 400 prządek.
Machina do wiązania sieci rybackich zastępuje pracę 37 ludzi; na
machinie do robienia szpilek, jeden człowiek może wyrobić 170 szpilek
na minutę. Na okręcie wojennym pierwszéj klassy machiny parowe
zastępują pracę 300 tysięcy ludzi, to jest 100 razy większéj liczby
osób, niż ich okręt pomieścić może. Młot parowy w fabrykach Kruppa
odkuwa sztuki żelaza, ważące po 400 centnarów, podczas gdy zwykły
kowal z kilkoma pomocnikami z trudnością odkuć może sztukę parę
centnarów ważącą.

Wynalazki _potęgują naszą zręczność_, poprawiają kalectwa: my dziś
możemy włos ludzki podzielić na kilkadziesiąt jeżeli nie na 100
części na grubość; możemy zmierzyć grubość nitki pajęczej; możemy
ocenić wagę 1/800,000 części funta; możemy walcować złoto na tak
cienkie listki, że ich 130 tysięcy wychodzi na grubość jednego cala.
Co zaś do poprawiania ułomności i kalectw ciała ludzkiego, to wszyscy
wiemy, że wprawiają się sztuczne zęby; przypinają się sztuczne ręce,
któremi pisać i malować możemy i t. d.

Wynalazki i odkrycia _potęgują nasze zmysły_: za pomocą rury
akustycznéj możemy rozmawiać po cichu z osobą o paręset kroków
odległą. Nasze lunety i teleskopy pozwalają nam widzieć gwiazdy tak
odległe, że światło, które ubiega 42,000 mil na sekundę, przechodzi
od nich do nas wciągu kilku miljonów lat. Nasze mikroskopy tak
wzmacniają siłę wzroku, że przy pomocy ich możemy widzieć zwierzątka
których miljony wygodnie żyją w kropelce wody. Nadto u tych zwierzątek
widzieć możemy organa służące im do pływania, tudzież żołądek
nastrzępiony włoskami, które się nieustannie poruszają!...

Wynalazki i odkrycia _potęgują siły naszego umysłu_: wynalezienie np.
wyższych części matematyki, pozwala nam w ciągu kilkunastu minut
rozwiązywać takie przykłady, których za pomocą zwykłego rachunku nie
rozwiązalibyśmy za kilkanaście lat, a nawet zupełnie nie moglibyśmy
rozwiązać. Aby zaś dać jaśniejsze pojęcie o potędze dzisiejszéj
matematyki, zacytuję przykład.

Do roku 1846 astronomowie oprócz ziemi znali tylko 6 planet; w tym
zaś roku matematycy: Leverrier francuz i Adams anglik wyliczyli, że
musi być jeszcze jedna planeta, odległa więcéj niż na 600 milijonów
mil od słońca, 100 razy większa od ziemi, obiegająca słońce w ciągu
164 lat, którą to planetę, w oznaczonym dniu i we wskazanem miejscu
nieba, za pomocą bardzo silnych narzędzi widzieć będzie można.

Rzeczywiście tak się stało, a tym sposobem za pomocą rachunku odkryto
planetę, któréj przedtem żaden człowiek niewidział!

Wynalazki _oszczędzają nam czas i pieniądze_: książki przed
wynalezieniem druku kosztowały tyle złotych a nawet tyle rubli, ile
dziś kosztują groszy. Statkiem parowym z Europy do Ameryki zajechać
dziś można w ciągu dziesięciu dni, podczas gdy dawniéj potrzeba było
na to kilku miesięcy. W naszych czasach podróż do Paryża kosztuje
mniéj i kończy się prędzéj, niż dawniéj podróż z Warszawy do
Częstochowy. Dawniéj za weneckie lustro dawano dobra, dziś takie same
lustro można mieć za kilkadziesiąt rubli.

Nie skończyłbym, gdyby mi przyszło wyliczać tylko wybitniejsze
i użyteczniejsze wynalazki i odkrycia jakie porobiła chemja, fizyka,
technologja, medycyna, słowem, każda gałąź wiedzy ludzkiéj. Dodam tu
tylko, że razem z powiększeniem się odkryć i wynalazków,
z polepszeniem się warunków bytu i ludzie stają się moralnie lepszymi.
Nie wierzmy poetom zachwalającym dobre dawne czasy. Złe to były czasy,
kiedy nie wstydzono się palić i torturować ludzi, mordować w czasie
wojny bezbronnych nieprzyjacioł, kobiety i dzieci. Złe to były czasy,
kiedy magnat mógł zabijać bezkarnie chłopów, kiedy baronowie
i hrabiowie z czeredą swoich sług, bawili się rozbojami i kradzieżą na
publicznych drogach! Złe to wreszcie były czasy, kiedy głód i morowe
powietrze w ciągu jednego roku zmiatały miljony ludzi!...

Tak tedy przekonaliśmy się, że w dziejach ludzkości objawia się
pewien ruch ku lepszemu, niby jakiś olbrzymi prąd odkryć
i wynalazków, który z każdym wiekiem nabywa większéj siły, potęguje
dobrobyt i działalność każdego następnego pokolenia i cały prawie
rodzaj ludzki robi stopniowo coraz doskonalszym. Ten prąd odkryć
i wynalazków, najlepiéj uwydatnia się między ludami rasy białéj
zamieszkującemi Europę i Amerykę; one też przodują cywilizacji
i pociągają za sobą ludzi rasy żółtéj i ludzi rasy czarnéj. Na
nieszczęście jednak nie o wszystkich ludach powiedzieć można, że się
doskonalą; owszem są i takie które raczéj marnieją.

W Ameryce a bardziéj jeszcze w Australji, żyją plemiona tak ubogie,
że mieszkają w norach, chodzą nago i jedzą nawet zdechłe i gnijące
ryby i zwierzęta. Są plemiona tak dzikie, że pożerają nietylko swoich
nieprzyjacioł, ale nawet własne dzieci. Ludzie ci są tak ograniczeni,
że język ich posiada zaledwie kilkaset wyrazów, że więcéj niż do stu
doliczyć nie mogą, że wreszcie zupełnie nie zdają się być zdolni do
przyjęcia europejskiéj cywilizacji. Smutna też jest dola tych
niedołężnych i nieszczęśliwych ludów.

W dniu w którym ujrzeli pierwszy sztandar europejski na swoich
wybrzeżach, rozpoczęła się ich zagłada. Od chwili zetknięcia się
z ludami ucywilizowanemi stracili wolność, lub zostali wyparci w głąb
swoich wysp, w najdziksze okolice kraju.

Liczba tych dzikich zmniejsza się corocznie w przerażający sposób,
wkrótce znikną oni z ziemi któréj uprawiać nie umieli, i dziś, bez
przesady powiedzieć można, że już nawet godziny ich istnienia są
policzone.

Streszczając to com wyłożył dotychczas, wypada: że naprzód odkrycia
i wynalazki zabezpieczają życie społeczeństw, powiększają ich wygody,
potęgują zręczność, siły fizyczne, zmysły i rozum jednostek,
oszczędzają czas i pieniądze. Dowiedzieliśmy się powtóre, że liczba
wynalazków w każdym wieku a jak obecnie to nawet w każdym roku,
powiększa się w zadziwiający sposób, przez co ludy ucywilizowane,
doskonalą się nadzwyczaj szybko. Potrzecie wreszcie, przekonaliśmy
się, że ludy dzikie, niezdolne do przyjęcia cywilizacji, niezdolne do
zrozumienia i korzystania z odkryć i wynalazków, giną i ustępują
miejsca plemionom ucywilizowanym.

Dziwne uczucie ogarnia nas, skoro myślą przebiegamy olbrzymie obszary
dzisiejszéj wiedzy ludzkiéj. Znamy część wszechświata w któréj
mieści się 270 miljonów słońc, znamy ziemię a na niéj kilka lądów
wielkich, tysiące wysp, ogromne obszary mórz i oceanów, mnóstwo gór,
rzek, jezior, kopalń, lasów, pustyń, -- a znamy nie tylko ich
położenie, ale także i wymiary, bogactwa jakie mieszczą w sobie, cechy
charakterystyczne któremi jedne od drugich różnią się. Znamy
dziesiątki tysięcy roślin i zwierząt, ich postać zewnętrzną, ich
budowę wewnętrzną, ich sposób życia, wreszcie użytki jakie nam
ofiarować mogą. Znamy mnóstwo kamieni, płynów i gazów, nie tylko
z koloru, zapachu i innych cech powierzchownych, ale nadto znamy
materjały z których one są zbudowane, znamy użytki jakie z nich możemy
wyciągnąć i t. d. I jakkolwiek wiemy, że cały ten ogrom wiedzy nie
jest jeszcze zupełną znajomością życia i świata, jakkolwiek jesteśmy
przekonani, że ludzie za dziesiątki tysięcy lat jeszcze będą musieli
badać naturę i robić odkrycia, w każdym razie jednak musimy przyznać,
że całość téj wiedzy o wiele przechodzi siły pojedynczego umysłu.
Stanąwszy na tym punkcie ze zdziwieniem zapytujemy: jakim to sposobem
nagromadziły się te wiadomości? i z trwogą myślimy: czy też nasi
następcy potrafią coś dołożyć ze swéj strony do tego niezmiernego
skarbca i jakim to zrobią sposobem?..

Niemniéj imponującą cyfrę przedstawiają nam wynalazki; owe machiny
których co rok kilka przybywa, te nowe materjały, które zjawiają się
w naszych oczach, upowszechniają się tak szybko i tak wielkie oddają
usługi. Dość tu wspomnieć jako przykłady machin: telegrafy, maszyny
parowe, maszyny do szycia, a z materjałów: gaz oświetlający, kauczuk,
naftę i t. d. Któż z nas patrząc na jakąś machinę nie podziwiał
dokładności jéj ruchów, mnóstwa kół, kółek, drążków i innych
składowych części? kto nie zapytał: jaki też to geniusz dobry
podszepnął człowiekowi myśl zbudowania téj dziwnéj rzeczy? i czy ten
geniusz będzie równie łaskaw na naszych następców?

Takie pytania od najdawniejszych czasów zadawał sobie człowiek i do
dziwnych nieraz dochodził wniosków. Starożytni np. utrzymywali że
bogini Ceres nauczyła ludzi gospodarstwa, że jakiś bohater, półbożek
Prometeusz, wykradł ogień z nieba i na ziemię go sprowadził.

Dzisiejsi ludzie nie wierzą już w to, aby bożkowie uczyli ziemian
użytecznych wynalazków; wiedzą o tem, że człowiek wynalazł ogień,
człowiek wynalazł uprawę ziemi, podobnie jak i człowiek wynalazł
telegraf i lokomotywę. Z tem wszystkiem i my nie jesteśmy wolni od
błędów, sądzimy bowiem, że umysł wynalazcy jest odmienny od umysłów
zwykłych, że tak zwany geniusz jest siłą różną od zwykłego rozumu
i wyższą od niego. Sądzimy wreszcie, że odkrycia i wynalazki są
jakiemiś nadzwykłemi wypadkami, różnemi od zdarzeń napotykanych
w życiu codziennem i głośno twierdzimy, że odkrycia i wynalazki
wymykają się wszelkim prawidłom rozumu.

Nie ma dotąd nauki o sposobach robienia odkryć i wynalazków i ogół
ludzi, a nawet wielu uczonych sądzi że jéj nigdy nie będzie. Jest to
błąd. Nauka o robieniu odkryć i wynalazków będzie kiedyś i odda
usługi; nie powstanie ona odrazu, lecz najprzód zjawią się jéj zarysy
ogólne, które następni badacze poprawią i uzupełnią, a jeszcze
późniejsi zastosują do pojedynczych gałęzi wiedzy. Jak wygląda szkic
takiéj nauki zaraz to zobaczymy.

Przedewszystkiem wyrzeknijmy się nadziei usłyszenia o czemś
nadnaturalnem; wynalazki bowiem i odkrycia są to zjawiska naturalne
i jako takie ulegają pewnym prawom. Praw tych, jeżeli się nie mylę,
jest trzy: prawo stopniowości, zależności i kombinacji.

1. _Prawo stopniowości._ Żadne odkrycie i żaden wynalazek nie
powstaje odrazu doskonałym, ale doskonali się stopniowo; z drugiéj
znowu strony żaden wynalazek lub odkrycie nie jest dziełem jednego
człowieka ale wielu ludzi, z których każdy dodaje jakąś cząsteczkę
od siebie. Aby dowieść prawa stopniowości zważmy, że np. najprzód
odkryto Amerykę, późniéj w téj Ameryce odkryto góry, lasy, rzeki,
jeziora; następnie w tych lasach poodkrywano pojedyncze drzewa,
późniéj poznano rozmaite użytki tych drzew. Najprzód odkryto
kartofle, późniéj poznano że są dobrą paszą dla bydła, późniéj
dowiedziano się, że kartofle mogą służyć na pokarm dla ludzi,
potem z kartofli zaczęto robić wódkę.

Co do wynalazków, zastanówmy się np. nad stopniowością w rozwoju
stołka. Najprzód ludzie przekonali się, że lepiéj siedzieć na pniu
lub kamieniu niż na ziemi, -- potem, zauważywszy, że kamień i pień są
za ciężkie do przenoszenia, zbudowali stołek złożony z jednéj deski
i kilku nóżek. Następnie stołkowi temu dodali poręcz tylną i zrobili
krzesło, krzesłu dodali poręcze boczne i zrobili fotel. Potem dopiero
zaczęli malować i wyściełać fotele i krzesła i t. d.

2. _Prawo zależności._ Każdy wynalazek lub odkrycie zjawia się o tyle
o ile istnieją i znane są pewne dawniejsze odkrycia i wynalazki. Nie
odkrytoby Ameryki gdyby nie znano okrętów i busoli, nie zbudowanoby
lokomotywy gdyby nie znano żelaza, wody, węgla, gdyby nie znano kół,
drągów, kotłów i t. d. Jeżeli kartofle rosły tylko w Ameryce, nie
można było odkryć pierwéj kartofli niż Amerykę; jeżeli czarny
łabędź mieszka tylko w Australji, nie można było wprzód zobaczyć
czarnego łabędzia niż Australją. Jeżeli pierścienie Saturna widzieć
można przez lunety: trzeba było wprzód wynaleźć lunetę nim się
pierścienie zobaczyło. Widzimy więc, że każdy wynalazek lub odkrycie,
zależy od pewnych odkryć i wynalazków, które wcześniéj od tamtego
istnieć i znane być muszą.

3. _Prawo kombinacji._ Każde nowe odkrycie albo wynalazek jest
kombinacją dawniejszych odkryć i wynalazków, albo też opiera się na
nich. Gdy poznaję jakiś nowy minerał wtedy oglądam go, wącham,
kosztuję, czyli kombinuję ten minerał z memi zmysłami. Potem ważę go,
ogrzewam czyli kombinuję ten minerał z wagą i ogniem. Potem kładę go
do wody, do kwasu siarczanego i t. d. słowem kombinuję ten minerał ze
wszystkiem co mam pod ręką i tym sposobem poznaję coraz nowe
własności. Co się zaś tyczy wynalazków, któż nie wie, że zegar jest
kombinacją kółek, sprężyn, skazówek, dzwonków i t. d. Kto nie wie,
że proch jest kombinacją siarki, saletry i węgla?

Z tych trzech praw, przejawiających się w odkryciach i wynalazkach,
wyciągnąć możemy ważne wnioski. I tak. Z prawa stopniowości wypada:

_a_) Ponieważ każde odkrycie i wynalazek musi się doskonalić, nie
zakładajmy sobie wyłącznéj chluby na tem, abyśmy coś _zupełnie
nowego_ odkryli lub wynaleźli, ale starajmy się i o to także, aby
już znane i istniejące rzeczy poprawiać lub dokładniéj poznawać.
Nie tylko ten naturalista ma zasługę, który po odległych jeździ
krainach, aby tam jakieś nieznane dotąd zwierzę lub roślinę odkryć,
ale i ten, który na miejscu bada bliżéj sposób życia dawniéj już
znanych istot. Nie wysilajmy się koniecznie na to, aby wybudować zegar
lub inną machinę, jakiéj świat niewidział, ale starajmy się także o
poprawienie tych machin jakie są obecnie, aby tym sposobem zrobić je
tańszemi, trwalszemi, mniéj skomplikowanemi i t. d.

_b_) To samo prawo stopniowości, wskazuje nam konieczną potrzebę
_fachowego ukształcenia_. Któż bowiem udoskonali zegarek, jeżeli nie
zegarmistrz dobrze i wszechstronnie znający swój przedmiot? Kto
odkryje nowe cechy jakiegoś zwierzęcia, jeżeli nie naturalista?

Z prawa zależności wypływają następujące wnioski:

_a_) Nie należy lekceważyć żadnego wynalazku lub odkrycia, chociażby
ono na pozór nie miało wartości, dla tego że późniéj drobiazg ten
bardzo przydać się może. Nie ma zdaje się prostszego wynalazku nad
igły, a przecież od istnienia téj igły zależy ubranie milionów ludzi,
życie miljonów szwaczek. Nawet piękna dzisiejsza machina do szycia nie
istniałaby, gdyby przed wiekami nie wynaleziono igły.

_b_) Prawo zależności uczy nas, że to co nie daje się zrobić dziś,
może być zrobione późniéj. Ludzie wiele rozmyślają nad zbudowaniem
machiny do latania, która mogłaby unosić wiele osób i pakunków.
Otóż, między innemi, wynalezienie takiéj machiny zależy od
wynalezienia materjału, któryby był tak, dajmy na to, lekki jak
papier, a tak wytrzymały i zachowujący się względem ognia, jak np.
stal.

Przejdźmy wreszcie do wniosków z prawa kombinacji.

_a_) Kto chce być szczęśliwym wynalazcą powinien wiele umieć i to
najrozmaitszych rzeczy. Jeżeli bowiem jakiś nowy wynalazek jest
kombinacją dawniejszych, w takim razie umysł wynalazcy jest polem, na
którem po raz pierwszy kombinują się rozmaite i napozór nie mające ze
sobą związku przedmioty. I tak. Machina parowa jest kombinacją kotła
w którym gotowano zupę rumfordską, pompy i kołowrotka, -- gdyby
pierwszy wynalazca nie znał tych przedmiotów, gdyby ich nie skombinował
w umyśle, czy mielibyśmy maszyny parowe?

Balon jest kombinacją gazu oświetlającego, torby kitajkowéj,
parasola, siatki i kosza, -- i mógłżeby istnieć balon gdyby w umysłach
jego wynalazców nie istniały wiadomości o tych przedmiotach? Jaki jest
związek między cynkiem, miedzią, kwasem siarczanym, magnesem,
przyrządem zegarowym i depeszą którą śpiesznie wysłać należy?
a przecież wszystkie te rzeczy spotkać się musiały w umyśle wynalazcy
telegrafów...

Im więcéj powstaje wynalazków, tem nowy wynalazca więcéj umieć musi;
najpierwsze, najdawniejsze a zarazem najprostsze wynalazki robili
ludzie zupełnie nieukształceni, -- lecz dzisiejsze wynalazki
a szczególniéj też naukowe, są płodem najwyżéj ukształconych
umysłów. Nic to nie znaczy, że ktoś był parobkiem, a późniéj
został wielkim inżynierem: nim jednak z parobka zrobił się inżynier
mały, a z małego wielki, wielu bardzo rzeczy potrzebował się nauczyć.
Jeszcze więc raz powtarzam, że wynalazca dzisiejszy musi być człowiek
wysoko i wszechstronnie ukształcony. Owo natchnienie, ów geniusz który
nawet miał przemieszkiwać w próżniakach, są to iluzje jakim tylko
prowincjonalne ciotki i babunie oddawać się mogą.

_b_) Drugi wniosek odnosi się do społeczeństw pragnących w swem łonie
posiadać wynalazców. Powiedziałem już, że nowy wynalazek tworzy się
na drodze kombinowania najrozmaitszych przedmiotów, zobaczmy do czego
nas to doprowadzi.

Przypuśćmy, że ja chcę zrobić jakiś wynalazek i że ktoś mówi mi:
weź 100 rozmaitych przedmiotów, stykaj je ze sobą: naprzód po dwa,
późniéj po trzy, wreszcie po cztery, a tym sposobem trafisz na nowy
wynalazek. Wyobraźmy sobie że ja biorę: świecę zapaloną, węgiel,
wodę, papier, cynk, cukier, kwas siarczany i t. d. słowem
100 przedmiotów i kombinuję je ze sobą czyli stykam naprzód po dwa:
węgiel z płomieniem, wodę z płomieniem, cukier z płomieniem, cynk
z płomieniem, cukier z wodą i t. d. Za każdą razą zobaczę jakieś
zjawisko, oto: cukier w ogniu się stopi, węgiel spali, cynk rozgrzeje
i t. d. Teraz będę stykał ze sobą po trzy przedmioty np. cukier, cynk
i płomień, --węgiel, cukier i płomień, -- kwas siarczany, cynk i wodę
i t. d. i znowu poznam jakieś zjawiska. W końcu stykam ze sobą po
cztery przedmioty np. cukier, cynk, węgiel i kwas siarczany i t. d.
Na pozór jest to metoda bardzo prosta, tak bowiem postępując mogę nie
jeden ale kilkanaście zrobić wynalazków, -- lecz czy praca ta nie
przewyższy czasem sił moich? Niezawodnie że przewyższy. Ze stu
przedmiotów kombinacji podwójnych, potrójnych i poczwórnych, będzie
z góry _4 miljony_; gdybym więc dziennie robił po 100 kombinacji, to
jeszcze po upływie lat 110 nie wyczerpałbym wszystkich!

Lecz jeżeli ja jeden niepodołam całości zadania, to podoła temu wielu
ludzi. Gdyby się nas zebrało 1,000 osób do robienia takich kombinacji
o jakich mówiłem wyżéj, wówczas na jedną osobę przypadłoby wykonać
trochę więcéj niż 4,000. Gdyby każdy z nas robił na dzień tylko
10 kombinacji, wtedy skończylibyśmy je przed upływem półtora roku,
1,000 ludzi zrobiłoby wynalazek taki, na zrobienie którego jeden
człowiek przeszło 110 lat pracowaćby musiał...

Wniosek ztąd jest bardzo jasny, -- oto: społeczeństwo, które chce się
wsławić odkryciami i wynalazkami, musi mieć w każdéj gałęzi wiedzy
bardzo wielu ludzi uczonych. Jeden lub kilku uczonych i genialnych
ludzi znaczą dziś nic, albo prawie nic, bo dziś wszystko robi się
masami. Chciałbym, ażeby następujący przykład dobrze utkwił
w umysłach: wynalazki i odkrycia są podobne do gry na loterją; nie
każdy wygra kto trzyma, ale kilkunastu z pomiędzy trzymających wygrać
musi _koniecznie_. Nie idzie zatem aby Jan lub Paweł, dla tego, że chcą
i pracują zrobili jakiś wynalazek; lecz tam gdzie pracują i chcą
tysiące, wynalazek pojawiać się musi tak koniecznie, jak koniecznie
kamień nie podparty upaść musi na ziemię.

Lecz, zarzuci mi ktoś, prawdą jest że do robienia odkryć i wynalazków
potrzeba wielu i bardzo ukształconych ludzi, z tem wszystkiem jednak
ci ludzie ukształceni, są dopiero materjałem, narzędziem do robienia
wynalazków. Jakaż to jednak siła popycha ich do téj uciążliwéj
a często zawodnéj pracy, jaka nić wskazuje im drogę w tych tajemniczych
obszarach badań, których nigdy dotąd nieprzebiegał umysł ludzki?

Pytanie to jest słuszne. Ciekawa to rzecz zaprawdę dowiedzieć się, co
mianowicie popycha człowieka do coraz nowych usiłowań, -- co mu
wskazuję drogę po któréj zajść może do nieznanego pomysłu? Lecz
odpowiedź jest bardzo prosta: człowieka do wszelkiéj pracy a więc do
odkryć i wynalazków popychają _potrzeby_; nicią zaś przewodnią,
która wskazuje mu nowe drogi jest _uwaga_, uważne rozpatrywanie
dzieł natury i człowieka.

Powiedziałem, że sprężyną wszelkich odkryć i wynalazków są
potrzeby. I rzeczywiście, czy jest dzieło ludzkie, któreby
niezadawalniało jakiejś potrzeby? Budujemy drogi żelazne, bo
nam potrzeba szybkiéj komunikacji; budujemy zegary, bo musimy
czas mierzyć; budujemy maszyny do szycia, bo szybkość rąk ludzkich
nie wystarcza nam. Rzucamy dom i rodzinę i wyjeżdżamy do krajów
odległych, bo nas trapi ciekawość obejrzenia tego co jest
gdzieindziej; -- wyrzekamy się towarzystwa ludzi i spędzamy długie
godziny na nużących rozmyślaniach, bo nas trapi żądza wiedzy, żądza
rozwiązania tych zagadek, któremi nas nieustannie przygniata świat
i życie!

Potrzeby nigdy nie gasną, owszem wzmagają się coraz bardziéj. Gdy
nędzarz myśli o kawałku chleba na obiad, bogacz myśli o winie po
obiedzie. Podróżny idący pieszą wzdycha do lichego wózka, podróżny
jadący wagonem domaga się piecyka. Dziecku za ciasno w kolebce, mężowi
dojrzałemu za ciasno na świecie. Słowem wszyscy mają swoje potrzeby
i wszyscy gwałtem pragną je zaspokoić, a to pragnienie jest nigdy
niewyczerpanem źródłem dla nowych odkryć, nowych wynalazków, słowem
dla całego postępu.

Lecz potrzeby są _ogólne_ jak np. potrzeba jedzenia, spania, odzieży,
i, _specjalne_ jak np. potrzeba nowéj machiny parowéj, nowego
teleskopu, nowego młotka lub cęgów. Aby rozumieć pierwsze, dość być
człowiekiem, -- aby rozumieć drugie potrzeba być _specjalistą_,
_człowiekiem fachowym_. Któż z nas wie, czego potrzebują obecnie
krawcy, jeżeli nie krawiec i kto potrafi lepiéj od niego trafić na
właściwy sposób zaspokojenia téj potrzeby?

Przypatrzmy się teraz w jaki to sposób uwaga może człowieka
naprowadzać na nowe pomysły, a w tym celu zbadajmy naprzykład, w jaki
to mniéj więcéj sposób, wynalezione zostały wyroby gliniane.

Przypuśćmy, że gdzieś na gruncie gliniastym żył lud dziki znający
już ogień. Gdy deszcz upadł na ziemię, glina zrobiła się ciastowatą,
a jeżeli w krótce po deszczu na téj glinie rozniecono ognisko, wówczas
pod ogniskiem glina się wypaliła i stwardniała. Jeżeli wypadek podobny
trafił się kilka razy, wówczas ludzie owi mogli na niego zwrócić
uwagę i zapamiętać, że: glina wypalana w ogniu staje się twardą
jak kamień i nierozmiękcza się w wodzie. Współcześnie mogło się
trafić, że któryś z dzikich chodząc po mokréj glinie wydeptał na
niéj głębokie ślady; gdy słońce wysuszyło grunt i deszcz upadł
powtórnie, dzicy mogli zauważyć, że w owych wyżłobieniach woda
przechowuje się dłużéj niż na powierzchni. Oglądając mokrą glinę,
ludzie mogli dostrzedz, że materjał ten daje się łatwo ugniatać
w palcach i przyjmuje różne formy.

Ludzie bardziéj pomysłowi mogli zacząć wygniatać z gliny różne
zwierzątka, muszki i t. d., a między innemi, mogli wyrobić coś
nakształt żółwiéj skorupy, któremi posługiwano się wówczas. Inni,
pamiętając, że glina twardnieje na ogniu, mogli ową wydrążoną
bryłę wypalić i w ten sposób utworzyć pierwszą miskę.

Odtąd łatwiéj już było doskonalić ten nowy wynalazek; ktoś inny
mógł odkryć glinę lepszą na podobne wyroby; ktoś inny mógł
wynaleźć polewę i t. d. z tem wszystkiem jednak natura i uwaga
wskazywały tu człowiekowi drogę do wynalazku. Gdyby owi ludzie
nie uważali, że glina twardnieje na ogniu, gdyby nie uważali,
że woda dłużéj się przechowuje w dołku, gdyby ktoś między nimi
nie chciał był z gliny ulepić coś nakształt żółwiej skorupy,
nie wynalezionoby pierwszéj glinianéj miski.

To co powiedziałem, nie koniecznie mogło mieć miejsce, nie jest
jednak nieprawdopodobne, a objaśnia nam jakim mianowicie sposobem
ludzie dochodzą do rozmaitych pomysłów, oto: _pilnie uważając na
wszystko i zastanawiając się nad wszystkiem_.

Weźmy inny przykład. Wiadomo, że niekiedy na szklannych szybach
spotkać można krążki i bąbelki, przez które patrząc, widzimy
wyraźniéj przedmioty niż gołem okiem. Przypuśćmy, że jakiś uważny
człowiek zobaczywszy taki bąbelek na szybie, wyjął kawałek szkła
i pokazywał innym jako zabawkę. Mogło się trafić, że między
oglądającymi znalazł się człowiek ze wzrokiem osłabionym, który
przekonał się, że przez wspomniony bąbelek na szybie widzi lepiéj niż
gołem okiem. Przy bliższem rozpatrywaniu okazało się, że szkło z obu
stron wypukłe wzmacnia wzrok osłabiony, a tym sposobem zostały
wynalezione okulary. Szkło do okularów ludzie początkowo mogli wycinać
z szyb, z czasem jednak znaleźli się i tacy, którzy poczęli, tafle
szklane gładkie, szlifować na wypukłe soczewki i wyrabiać właściwe
okulary.

Sztuka szlifowania okularów znaną już była prawie przed 600 laty.
W paręset lat późniéj, dzieci pewnego szlifierza okularów, bawiąc
się szkłami, ustawiły jedno przed drugiem i przekonały się, że przez
dwa szkła powiększające lepiéj widać niż przez jedno. Zawiadomiły
o tem dziwnem zdarzeniu ojca, który począł wyrabiać rurki z dwoma
szkłami powiększającemi i sprzedawał je jako zabawkę. Galileusz
wielki, mędrzec wioski, dowiedziawszy się o owéj zabawce, użył jéj
w innym celu i zbudował pierwszą lunetę.

I ten przykład pokazuje nam, że uwaga niby za rękę prowadzi człowieka
do wynalazków. Z tego również przykładu mogliśmy się przekonać
o prawdzie stopniowości w rozwój i wynalazków, a nadewszystko o tem,
że ukształcenie potęguje pomysłowość człowieka. Prosty szlifierz,
z dwu szkieł powiększających zrobił zabawkę, -- Galileusz zaś, jeden
z najuczeńszych ludzi swego czasu zrobił lunetę. O ile rozum Galileusza
był wyższy od rozumu rzemieślnika, o tyle i wynalazek lunety jest
wyższy od wynalazku zabawki.

Tak tedy w drugiéj, najważniejszéj części naszego wykładu,
dowiedzieliśmy się dwu rzeczy. Najprzód tego, że odkrycia i wynalazki
nie spadają niewiadomo zkąd na ziemię, ale że są rezultatem pracy
ludzkiéj. Pobudkę do téj pracy stanowią _potrzeby_, a zaś drogę do
nowych odkryć i wynalazków wskazuje nam _uwaga_, pilne przypatrywanie
się temu co się dokoła nas dzieje. Jednakże człowiek, który chce
zrobić coś nowego, powinien nie tylko uważać: powinien on _uczyć się_
czyli dowiadywać o tem co inni ludzie zrobili, a także powinien robić
_samodzielne próby_, które zazwyczaj z początku nie udają się, ale
w końcu prowadzą do celu. Pracując nad ulepszeniami, nad wynalazkami,
ucząc się i próbując, człowiek oddaje usługi społeczeństwu, które
wtedy dopiero może zasłynąć i korzystać z wynalazków i odkryć, gdy
posiada wielu ludzi ukształconych.

W tejże saméj części dowiedzieliśmy się powtóre, że odkrycia
i wynalazki nie są dziełem ślepego trafu, ale są one zjawiskami
naturalnemi i że ulegają pewnym prawom. Praw takich poznaliśmy trzy.
_Prawo stopniowości_ na mocy którego każdy wynalazek i odkrycie
stopniowo się doskonali a które wymaga, aby wynalazca był ukształcony
_fachowo_. _Prawo zależności_, na mocy którego nowy wynalazek i
odkrycie zależy od innych dawniéj znanych i nie może być pierwéj od
nich zrobionem; i wreszcie _prawo kombinacji_, na mocy którego każdy
nowy wynalazek i odkrycie jest kombinacją innych dawniéj znanych
odkryć i wynalazków, albo też na téj kombinacji opiera się. To
ostatnie prawo wymaga, aby wynalazca był ukształcony _ogólnie_.

Trzy te prawa są niezmiernie ważne i odnoszą się nietylko do
odkryć i wynalazków, ale przenikają całą naturę. Dąb nie odrazu
staje się dębem, ale jest z początku żołędzia, potem małym
badylkiem,  późniéj drzewkem a w końcu ogromnem drzewem; -- widzimy
tu więc prawo stopniowości. Ziarno posiane, nie pierwéj kieł
wypuści aż znajdzie dostateczną ilość ciepła, wody, ziemi
i powietrza; -- widzimy w tem więc prawo zależności. Żadne
wreszcie zwierzę ani roślina, ani nawet kamień, nie jest czemś
jednorodnem i pojedynczem ale składa się z rozmaitych organów;
tu więc widzimy prawo kombinacji.

Przechodzę do części trzeciéj i ostatniej.

Nie ma prawie rzemieślnika któryby kiedy nie narzekał na złe czasy
i brak roboty, choć z drugiéj strony wiemy wszyscy że nam brakuje
wyrobów krajowych. Dla czegoż więc rzemieślnicy narzekają zamiast
robić? Oto dla tego, że mnóstwo najrozmaitszych rzeczy sprowadzamy
z zagranicy. A dla czego sprowadzamy z zagranicy? dla tego, że wyroby
zagraniczne są tańsze i lepsze! Zjawisko to łatwo zrozumieć. Anglicy,
francuzi i niemcy, co rok robią jakieś odkrycia i wynalazki, co rok
wytwarzają nowe materjały i machiny. Że zaś praca machiny jest tańsza
i dokładniejsza, więc też zagraniczni fabrykanci sprzedają rzeczy
i tańsze i lepsze niż nasi rzemieślnicy, którzy nie posiadają machin.

Otóż jedynem na to lekarstwem jest nauka. Jeżeli się będziemy uczyć,
będziemy robić wynalazki, podniesiemy przemysł, który wówczas nie
tylko na miejscowe potrzeby, ale i na handel z zagranicą wystarczy.
Lecz mniejsza już o natychmiastowe odkrycia i wynalazki u nas; my
musimy się gwałtem zabrać do nauki nie tyle już dla sławy ile dla
chleba, ponieważ przy dotychczasowym stanie rzeczy, za kilkanaście lat
dzisiejsi rzemieślnicy mogą zostać bez utrzymania...

Jest to rzecz bardzo prosta. Corocznie powiększa się liczba machin,
które pomagają nam pracować, ale które do kierowania niemi potrzebują
ludzi ukształconych. Póki znano tylko wóz i konie, furman umiał dosyć,
jeżeli dobrze nasmarował wóz, związał postronki i poprowadził konie.
Dziś gdy wagony zastąpiły miejsce wozu, a lokomotywa miejsce koni,
furmana zastępuje maszynista, który już jest poniekąd mechanikiem,
a nadewszystko dobrym ślusarzem.

Toż samo dzieje się w każdym rzemiośle. Ten kto kieruje młotem
parowym, musi być o wiele ukształceńszy od tego który bije młotem
zwykłym. Maszynista na statku parowym, bezporównania musi więcéj umieć
od przewoźnika. Tokarze są w ogóle bardziéj ogładzeni od ślusarzy
umiejących tylko robić pilnikiem i dłutem i t. d.

Ile razy do nas sprowadzą nową machinę, tyle razy i ludzi trzeba przy
niéj z zagranicy sprowadzać, a to dla tego, że miejscowy
nieukształcony robotnik rady sobie z tą machiną nie da, nie może
zrozumieć jéj ruchów, nie potrafi nią pokierować, nie umie jéj
naprawić gdy się zepsuje. Przeciwnie zaś gdyby się nasi rzemieślnicy
uczyli matematyki, mechaniki, chemji, fizyki, rysunków, gdyby
czytywali wiadomości o nowych machinach, które za granicą
wynaleziono, nie tylko dawaliby sobie radę z przysłanemi zkad inąd
machinami, ale jeszcze mogliby własne wynalazki za granicę wysyłać.

Na nieszczęście jednak nie widzimy aby się na coś podobnego zanosiło
u nas. Rzemieślnicy, jak dotąd nie tylko nie starają się o poznanie
nauk ogólnych, ale poprostu nie dbają o poznanie rzemiosł. Od roku
przeszło wychodzi Gazeta Przemysłowo-Rzemieślnicza, w któréj od czasu
do czasu notują się ważniejsze wynalazki gdzieindziéj dokonane, lecz
pismo to między stu tysiącami rzemieślników w kraju, posiada zaledwie
czterystu prenumeratorów!.. Zdaje się, że ten jeden fakt jest
najwymowniejszym dowodem naszego niedołęztwa.

Mówiłem już poprzednio, że aby robić wynalazki i aby umieć się niemi
posługiwać, należy wszelkiemi siłami uczyć się najrozmaitszych
rzeczy, bo niewiemy która się nam przydać może. Powiedziałem
również, że społeczeństwa i ludzie, którzy nie robią wynalazków lub
nie umieją z nich korzystać, prowadzą nędzny żywot i w końcu giną.
Dziś więc wśród téj powodzi coraz to nowych ulepszeń dokonywających
się w świecie, rzemieślnicy mają dwie drogi: albo wziąść się do
książki i tym sposobem przyjąć udział w ogólnym umysłowym ruchu,
który ich za lat kilkanaście doprowadzi do majątków, -- albo zostać na
miejscu i za lat kilkanaście stracić nawet to utrzymanie jakie dziś
mają. Co zaś kto sobie obierze, nie należy to już do mnie.

W końcu winienem dodać, że pracę niniejszą uważam za szkic dzieła,
w którem, obszerniéj rozwinę i uzasadnię drugą część téj
prelekcji, mającą za przedmiot _powstawanie odkryć i wynalazków,
tudzież prawa jakie rządzą niemi_.

     ~KONIEC.~


+-------------------------------------------------------------------+
|                                                                   |
|                 Uwagi do wydania elektronicznego                  |
|                                                                   |
| W tekście zachowano oryginalną ortografię i interpunkcję, nawet   |
| w przypadkach, gdy różniły się one od współcześnie obowiązujących.|
| Poprawiono jednak kilka błędów, które wyglądały na omyłki         |
| drukarskie. Pełna lista poprawek znajduje się poniżej.            |
|                                                                   |
+-------------------------------------------------------------------+
|                                                                   |
| str. 5.  _ucywilizowanych;_ poprawiono na _ucywilizowanych,_      |
|          (zmiana średnika w przecinek);                      |
|                                                                   |
| str. 13. _zabaczyć_ poprawiono na _zobaczyć_;                     |
|                                                                   |
| str. 14. _oto_ poprawiono na _o to_;                              |
|                                                                   |
| str. 18. _wskazuję_ poprawiono na _wskazuje_;                     |
|                                                                   |
| str. 20. _Ludzie,_ poprawiono na _Ludzie_ (usunięcie przecinka).  |
|                                                                   |
+-------------------------------------------------------------------+





*** End of this LibraryBlog Digital Book "O odkryciach i wynalazkach - Odczyt popularny wypowiedziany dnia 23 marca 1873 r." ***

Copyright 2023 LibraryBlog. All rights reserved.



Home